Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.




Spojrzawszy po dzisiejszym świecie jak on sobie szary, mdły, jednostajny i wystygły wygląda — a porównawszy do owego bujnego żywota dni przeszłych, tak pstrego, kraśnego, zawiesistego i wrażliwego — nam starym aż się chce westchnąć, że te ludziska skarłowacieli tak i zamarzli. Miły Boże! co się to działo, co się to działo za onych czasów, o których nam dziadowie rozpowiadali! Nie powiem, żeby tam wszystko było lepiéj, ani utrzymuję, żeby dziś miało gorzéj być — ale dalipan — było inaczéj! o! inaczéj! Człek żył i czuł, że żył, bo się i sparzył nieraz, i kresę po łbie oberwał, i zawrzało w nim i zakipiało, i rozsierdził się — ale kiedy potém ściskał a całował, to aż kości trzeszczały. Mężczyzni i kobiety byliśmy wszyscy jakoś mężniejsi w życiu i gorętsi. „Smakował nam światek,“ jak mówi o Reju Trzecieski. Pościliśmy o chlebie i wodzie, ale pili konwiami; rąbało się na śmierć, a kochało do zdechu.