Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historja o bladej dziewczynce z pod Ostrej-Bramy.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.

rzała się, ale nie zadziwiła postrzegłszy go.
— Przyszedłem dowiedzieć się o twoje zdrowie.
— O! ja już jestem zupełnie zdrową! — odpowiedziała z udaną wesołością.
— Wiem teraz od czego byłaś chora, — mówił dalej Edward, — tysiąc razy przewidywałem, że to obrzydłe mieszkanie szkodzić ci musi. Jabym tu więźnia nie zamknął.
— Ubodzy, — rzekła Julka — i zdrowie mają twardsze i cierpliwość z konieczności, mnie tu dobrze.
— To być nie może, — odpowiedział żywo Edward — ty sobie wmawiasz, oszukujesz siebie, ja ci tu dłużej mieszkać nie pozwolę.
Julka obróciła się zdumiona.
— Dla czego?
— Jakże młodemu żyć można, bez powietrza, słońca i widoku świata i nieba?
— A kiedy musi?
— Nie ma w tem musu dla ciebie.
— Jakże to pan wiesz?
— Jutro ci dam inne mieszkanie.
— Czekaj pan, — przerwała Julka, — pan mi możesz chcieć dać wiele, ale ja przyjąć czy mogę?
— Teraz ja spytam, dla czego?
— Pan nie wiesz, co to jest wdzięczność i obowiązek, jakie to brzemię, kiedy tego długu nie ma czem wypłacić. I tak już za wiele winnam.
— Ty mnie? chyba ja tobie! Gdybyś wiedziała, jak czyniąc to byłem szczęśliwy!
Dziewczynka zamilkła on mówił dalej.
— Ale słuchaj mojego projektu. Ten handel mało korzystny a poniżający, wystawujący na wszystkie przy-