Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historja o bladej dziewczynce z pod Ostrej-Bramy.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

przed wieczorem urządzę ci gospodarstwo! to ostatnia noc w tym nieznośnym lochu.
I tak mówiąc, chodził niespokojny, zapalony, a Julka patrząc z pod oka na niego ukradkiem, stała u swojego łóżka w milczeniu.
— Ja nie wiem, — dodał, — jak ja ci mogłem tak długo pozwolić tu mieszkać.
— Boś mnie nie kochał, — pomyślała w duchu Julka, która wszystko co się działo w jego duszy, na twarzy czytała.

IX.

Rano bardzo Edward był na nogach, ubrał się w długi surdut, wziął kapelusz i laskę, pieniądze do kieszeni, poszedł szukać mieszkania dla Julki. Już w myśli je widział, już w marzeniach je stroił, już całą przyszłość tego mieszkania i swoją odmalował był sobie.
Ale gdy przyszło pogodzić rzeczywistość z marzeniami, wiele zaszło jak zwyczajnie trudności. Jedne izdebki były za ciasne, drugie nadto obszerne, te zbyt na ulicę, tamte na brzydkie dziedzińce, w jednych nie podobała mu się fizjonomja prozaiczna, od drugich jakiś ślad przeszłych mieszkańców pozostały, odrażał. On chciał koniecznie tego co roił: czystej, pięknej izdebki, z oknami na pola, na łęgi, na rzeki, nie na brudne miasto, sąsiadów pewnych, uczciwych, nie ciekawych i tysiąc jeszcze dokładał warunków, którym dogodzić razem było trudno.
Nic gorszego, jak kiedy człowiek ma do czynienia z imaginacją swoją i uroi sobie marzenia urzeczywiścić; walczy wówczas jak senny, któremu śni się, że go zabijają, a ruszyć się nie może.