Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historja o bladej dziewczynce z pod Ostrej-Bramy.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie przekonał i nauczył, że i to uczucie zwyciężyć można.
— Z jakiego przykładu?
— Z historji naszej Jadwigi. Pan wiesz — dodała Julka — jak kochała niewartego przywiązania jakiegoś tam książęcia, z którym się wychowała; przypominasz, jak szalała za nim, jak nie mogła z początku znieść myśli oddalenia, rozerwania związków: a jednak, gdy jej wystawiono potrzebę innego małżeństwa, gdy pokazano, że ofiarą samej siebie kupowała krajowi spokój, a religji miljony ludu... potrafiła się zwyciężyć.
— Ale nie piszą — rzekł Edward z uśmiechem — ile ją ta ofiara łez kosztowała.
— W takim razie łzy się nie liczą — odezwała się Julka — chodzi o zwycięstwo, a jak po bitwie wygranej cieszą się nie rachując poległych, tak tu łez i cierpień wspominać nie trzeba.
— A gdyby — mówił dalej niespokojny oziębłością dziewczyny opiekun — a gdyby kiedy to uczucie zajrzało do ciebie... miałażbyś siłę i odwagę z niem walczyć?
— Niezawodnie — odpowiedziała — nie spodziewam się jednak tego na mnie nieszczęścia (to słowo wymówiła z przyciskiem), nie czuję, żebym inaczej kochać nawet potrafiła, jak przyjaźnią, szacunkiem, wdzięcznością... dla mnie też, przywykłej do cierpień, tak mało potrzeba do szczęścia, że się bez tego zbytkownego dodatku, którego tylko wypieszczeni losu kochankowie żądają, łatwo i bez żalu obejdę.
— Jesteś bardzo rozumna Julko — rzekł Edward, chwytając kapelusz z odrobiną gniewu, który źle ukrywał — mało kobiet tobie podobnych, a jeszcze w takich latach!