jakby obcy, coraz bardziej cudzy. Położenie ich dla obojga było nieznośnem. Edward zamyślał zapewnić jej przyszłość i nigdy więcej nie widzieć, aby siebie uleczyć z miłości śmiesznej, ją uwolnić od tego, co zwał swem natręctwem. Zachodziły jednak trudności, jak to uczynić wypadało. Tymczasem widząc, że spodziewane uczucie nie przychodzi, nie mając nadal cierpliwości oczekiwać go, rzadko ukazywał się u Julki i krótko bawił, bo rozpacz i udręczenie, których doznawał, taką nad nim górę wzięły, iż pokryć ich nie umiał.
Julka widziała wszystko, pojęła. Któraż kobieta jakimś instynktem nie czyta w sercu najlepiej utajonego kochanka? Bóg dał im tę władzę; najmniej przenikliwa pozna uczucia, które wzbudzi, pierwsze objawienie, najlżejszą oznakę zrozumie.
W miarę rosnącej boleści Edwarda, czytała postęp jej Julka, w obłąkanych oczach, urywanej rozmowie, postępowaniu pełnem dziwacznych i namiętnością tylko tajoną dających się tłumaczyć, poruszeń; cierpiała podwójnie, jego i swojem cierpieniem: część jej była tem cięższą, że i miłość ukrywać i boleść taić musiała i grać obojętność i okazywać, jakby nic nie widziała.
Wkrótce jednak z rosnącą trudnością uczuła, że nie podoła wszystkiemu, że dłużej udawać i taić się nie potrafi, siły ją odbiegły, odwaga upadła, wprzód tak potężny strach przyszłości, bojaźń upadku i zgryzot sumienia zacierały się; czuła, że słabła, a nie mogła w modlitwie nawet sił dawnych odzyskać. Jakaś obojętność na przyszłość, na świat, na wszystko zajęła serce... znużona była walką.
Edward zaś w tem wyczerpaniu odwagi i zaparciu się siły widział tylko nowe oznaki oziębłości, chłodu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historja o bladej dziewczynce z pod Ostrej-Bramy.djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.