Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historja o bladej dziewczynce z pod Ostrej-Bramy.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

maczyć. Dawno już podobnego nie doznawał.
Nazajutrz znowu później niż zwyczajnie poszedł do Ostrej-bramy, nie taił przed sobą, że chciał zobaczyć ten cień Julji, to jej żywe wspomnienie; że żądał tego zjawiska, które go tak żywo przenosiło w miłą przeszłość. Ale nazajutrz nikogo tam nie znalazł, pusto było i cicho.
Naówczas znikła iskierka jakiejś niedogasłej nadziei, która mu, choć sam się do tego nie przyznawał, znowu zaświeciła w głębi serca; wrócił do dawnych pociech, nie rojąc już innych, a smutnie żegnając się z niemi, dziękował i za dwa dni, które przemarzył.
— Oczywiście, — powiedział sobie, — był to przypadek, ta kobieta nie była Julją, moja wyobraźnia przypisywała jej podobieństwo postaci i ruchu, których w istocie nie było.
I znowu rok upłynął, znowu takaż jesień nadeszła. Edward w niczem nie zmienił trybu życia, kupił tylko ów domek nad Wilją, urządził go na mieszkanie dla siebie, a dwie izdebki Julki zostawił jak były. Tam przychodził on czytać, rozmyślać, modlić się. Świat wreszcie, który chwilę tylko zajmuje się człowiekiem, zapomniał Edwarda i przestał go ku sobie pociągać. On stworzył sobie w samotności życie o tyle, o ile z bolem w duszy znośne być mogło; dzielił je między czytanie, rozmyślanie, rysunek, muzykę, modlitwę. Człowiek umiejący żyć duszą, z temi pomocnikami potrafi obejść się bez ludzi i świata, gdy ma tylko spokojne sumienie i widok przyrodzenia, tego wielkiego obrazu, którym nasycić się nigdy niepodobna. W młodym nawet zabije praca, namiętności, popędy i wszystko co w nim ze zwierzęcia zostało, życie uciecze do głowy, do serca i szczęście spokojne, pogodne jak piękny dzień jesieni, zabły-