— Jak on ich na dolny zamek przyprowadzi — rzekł Dulęba — toście zginęli, a dolnego zamku bronić — ani myśleć.
Ta! syknął Nikita namyślając się — albo, albo. My sobie chodząc po zamkach pozawczoraj z panem Janaszem baraszkowali i żartowali, jakby tu przyszło bronić się od nieprzyjaciela. Nasz Janaszek to głowa generalska, on na hetmana stworzony, dodał Nikita — a wiecie co mówił?
— Tom ciekawy! uśmiechnął się Dulęba, cóż ta generalska głowa tak mądrego znalazła?
— Bardzo prosta rzecz, panie pułkowniku. Spalimy most.... na dolny zamek nie dostaną się.
Pułkownik stał zdziwiony.
— A! jak mi Bóg miły, rozumnie. Tylko wprzódy mnie dajcie się ztąd wydobyć. Dziś na noc posłać dwóch ludzi, niech pale u dołu poobwiązują słomą i dziegciem osmarują, w godzinę mostu nie będzie.
— My tu z głodu poginiemy! — zawołał ksiądz.
— Trzeba z miasteczka nocą ściągnąć nie prosząc, co się znajdzie — dodał Dulęba. — Na to, mości Nikita masz całą noc i kawał dnia jutrzejszego. Ja pod wieczór przyślę wam załogę, więc z paleniem mostu się nie śpieszcie, ale tak, aby nikt nie wiedział, przygotować wszystko. Na górny zamek się nie dobiorą, chybaby jaka wycieczka była tajemnemi lochami, któremiby Dorszak mógł ich wprowadzić.
Ksiądz Żudra załamał ręce....
Nikita głową kręcił... — Ale czy to, proszę pułkownika, ozwał się po chwili — czy to istotnie może być, żeby ten łotr.... Czy to może być?
— To nietylko może być, ale niezawodnie bę-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historya o Janaszu Korczaku.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.