Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historya o Janaszu Korczaku.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

i interesa miała na głowie, nie licząc wychowania córki, z którą się nie rozstawała. Dwa tylko lata ostatnie Jadzia spędziła w klasztorze przy ksieni panien Brygidek, która była Miecznikowej cioteczną. Zdało się to dobrem, aby i robótek i książek i pobożności i światła z sobą do domu przyniosła trochę, w dodatku do tego, co od matki wziąść mogła. Wyrosło dziewczę jak dwie krople wody do matki podobne, hoże, świeże, śmiałe i do pracy niezmiernie ochocze i czynne...
Gdy pod Wiedeń ciągnąć przyszło, wezwał Sobieski Miecznika z sobą, powierzając mu dowództwo w wojsku komputowem. Byłaby się jejmość sprzeciwiła tej wyprawie dalekiej i niebezpiecznej, gdyby ona nie była przeciwko wrogowi chrześcijaństwa wymierzoną, więc obowiązkiem, gdyby przytem królowi co odmówić było można i gdyby Miecznik się dał powstrzymać.
Mowy więc o tem być nie mogło. Właśnie przed tem niedawno, pozwał był sąsiad pana Zboińskiego o granice. Gdyby był po ludzku a po bratersku przybywszy sam zagaił sprawę, kompromis by był łatwym, ale słowa nie rzekłszy Miecznika przed sąd ciągnąć — oburzyło oboje.
Zboiński pięścią w stół uderzył.
— Zje kaduka, rzekł — papiery mam, obronię się, a nie... będę go choć po sądach ciągał, aby znał co powinność braterska każe. Pieni mu się chce, będzie ją miał... bo się lada pozwu, chwalić Boga, nie zlęknę.
Szło tedy o dokumenta.
U pana Miecznika papierów w domu wiele nie było. Wszystkie jakie miał tytuły posesyi: działy, testamenty i odwieczne skrypta chowano na wypa-