o własnej sile nie mógł. Klucz był ogromny, a żelaza zaklęsłe i przyrosłe do zamka. Nie rychło siląc się i kręcąc, potrafili wreszcie nim rygle podźwignąć. Drzwi były otwarte już, a dwojga ramion nie nadto znowu, aby je popchnąć.
— Nikt tu znać nie chodził? — zapytał Nikita.
— Po co? — odparł Parfen — tu dyabli nocą wyprawują wesele.
Gdy się stare dębowe drzwi rozwarły, można było w istocie sądzić, iż tam we wnętrzu nie czysta poruszyła się siła. Nietoperze i sowy mieszkające od dawna w sieniach, zatrzepotały skrzydłami; parobek odskoczył żegnając się. Strzymał się i Nikita, ale do nóg mu potoczył się nietoperz i poznał przyczynę tego ruchu, a śmiejąc się, wszedł do środka. Rozglądnąwszy się bacznie parobek, nie śmiało za nim kroczył.
Sień była kamieniem wyłożona, w lewo z niej izba duża sklepiona z kominem ogromnym, pusta... złamanej ławy kawał leżał w kącie. Kraciaste dwa okna oświecały ją słabo. Na prawo drzwi odmykać musieli. I tu mniejszą znaleźli sklepioną izbę, ale pełną łomu, który leżąc długo zbutwiał, porozsypywał się i pyłem porósł grubo. Resztki kul, żelaztwa, dzid, siekier, pomięszane były z rozsypaną klepką, połamanemi stoły i tarczanami.
Powietrzem wilgotnem i zatęchłem ledwie odetchnąć było można.
W głębi sieni wązkie wschody kamienne prowadziły na górę. Tu drzwi kute staranniej, lepszego się mieszkania kazały spodziewać. Gdy odemknęli, Nikita postrzegł znowu salę sklepioną, z kominem i piecem na wysokich nogach, z oknami w błonach, głęboko w mur wpuszczonemi. Podłoga była dre-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historya o Janaszu Korczaku.djvu/39
Ta strona została uwierzytelniona.