Stawał się od razu niezależnym... tak nie lubił i nie umiał pracować, a tak żyć i świecić pragnął?
Dwie świeże panny Karlińskie, strojna panna Burska, uzbrojona ukraińskiem pochodzeniem, z ziemi mlekiem, miodem i posagami płynącej, w dodatku jeszcze para wdów w wieku, w którym się chętnie i przyzwoicie zamąż wychodzi, nie przebierając do zbytku w konkurentach choćby niezupełnie już świeżych, melancholią okryły czoła grona niewieściego w Wiesbadenie, obliczającego męskie towarzystwo tak, jak czasem łakomy liczy na półmisku kawałki, czy się też dlań co zostanie. Na tyle kandydatek jawnych i niby niewidocznych, choć łatwych do odgadnienia — nie było dostatecznego mężczyzn zapasu... Papiery panów Potomskiego, Lubicza, Pawłowskiego i nieco podtuptanych kawalerów, znacznie poszły w górę na niewieściej giełdzie. Pani von Dorfer, którą nudziło wdowieństwo, postanowiła w duszy zapewnić sobie raz przecie tego nudziarza Ferdynanda, który trzymał się jej stale... ale zdawał się ciągle obliczać gościniec wolny do odwrotu na wszelki wypadek.
Chociaż nie wątpiła baronowa już z jego obejścia się z niemi, że, w razie decyzyi, o nią a nie o córkę się oświadczy — nudziła ją ta flegma i ta... miłość cicha do zbytku, ostrożna aż do oziębłości...
Julka nawet niby najniewinniej i bezwiednie czasem pana Ferdynanda ukłuła.. ale gdy się od-