nu... familia widuje ją tylko w wielkie dni uroczyste, czas spędza w Paryżu u wód i na gościńcach...
Dama jest zupełnie sztuczną istotą, stworzoną do takiego życia w wazoniku i szklarni; gdyby ją wsadzono w grunt, wystawiono na słoty i chłody lub skwary i pluchy, niezawodnieby nie wytrzymała.
Uczucia w niej niema... ale dowcipu tego, co się jak bułki na ulicach przedaje — ogrom.
Widzicie tedy, że nic różniejszego od kobiety nad damę; obie są rodzaju żeńskiego, ale więcej nic.
Siedząca była widocznie damą i wcale nie pospolitą... grała tę rolę z wprawą starej, rutynowanej artystki... Mogła mieć lat czterdzieści a nawet kilka... lecz wieku dobadać się pod umiejętnem zachowaniem płci i włosów, pod strojem odmładzającym, pod świeżością koronek i jedwabiów ją ukrywających... trudno było... Za komentarz do badań mogła wprawdzie służyć córka, siedząca obok (bo to była widocznie córka), ta jednak tak zawsze była młodziutenieczką istotą, że jej lat piętnaście, doliczone do drugich jakich ośmnastu, ledwie wskazywały trzydzieści.
Córka był to kwiatek wiosenny... Mylę się: był to pączek, który jeszcze nie rozkwitł i dlatego barw jego przyszłych odgadnąć było niepodobna...
Trochę zastanowiwszy się nad temi paniami, potrzeba się było mimowolnie zapytać siebie, po co też one tu przybyły?