jaką przywiązywano do rewelacyi Hamowskiego. Cała rodzina, z hrabiną Kaisersfeld na czele, w towarzystwie pana Wincentego, pokazała się około Mursalu, w alejach, na przechadzce, nawet trochę ostentacyjnie... Ci, co mieli ochotę się śmiać, spostrzegli, że piorun może korę osmalił, ale drzewa nie obalił.
Hrabina Kaisersfeld, dla przeciwdziałania krążącym pogłoskom, zaprosiła potem na podwieczorek najznakomitszych gości cudzoziemców i część polskiego towarzystwa na Nueberg, gdzie u wnijścia groty urządzono wykwintne przyjęcie. Gospodarzem umyślnie zrobiła M. le Comte de Darnocha.
Publicznie mu wyrządzony fawor ten miał jawnie dowieść, iż baśnie krążące o jego plebeuszowskiem pochodzeniu, uważano za złośliwy wymysł ludzi złej woli. Burscy, naturalnie, byli w liczbie zaproszonych, prezesowa i panna Hersylia tryumfowały... a dla hrabiny nie miały wyrazów na okazanie czci i uwielbienia...
— Cette adorable Comtesse!! — rozlegało się echem po dolinie.
Przez kilka dni wypytywany i zapytywany Darnocha, jak myśli radzić przeciw rzuconej potwarzy, znajdował się bardzo zręcznie, odpowiadając wszystkim z powagą:
— Proszę o cierpliwość... potwarcy i złośliwi zawstydzonymi zostaną...
Mówił to z taką pewnością siebie, iż mu wreszcie uwierzono.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hybrydy.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.