Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hybrydy.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.

wiązków, co sprowadza na drogi niewłaściwe, — choć może być przyjemnem, jest szkodliwem.
— Szanowny panie — odparł Starża — dajesz mi prawo odpowiedzieć sobie równie otwarcie. Ja także szanuję wszędzie zasługę, a pracę za obowiązkową równie dla wszystkich uważam. Nie jesteśmy i my może takimi próżniakami jakby z niektórych wydatniejszych jednostek wnosić można.
Wiesz pan, że dziś nigdzie na świecie przywileje krwi i ras nie istnieją, — grzechem więc jest naród rozdzielać dla fantazyi lub dumy i odstrychać się ludziom przyszłości od ludzi przeszłości jak od zapowietrzonych, tworząc niepotrzebne obozy i stronictwa...
Uczcie nas panowie pracować... w najgorszym razie możemy być zepsuci, lecz nie jesteśmy niepoprawni.
Śmiano się długo z przesądów arystokratycznych, niechże zdrowa demokracya da nam przykład pogardy innego rodzaju uprzedzeń.
Moroz milczał, patrzył, widać było, że postawienie kwestyi w ten sposób dosyć go zadawalało — jednakże potrząsał głową.
— Mój hrabio — rzekł — podobno jednak lepiej nie wychodzić ze swojej sfery — człek słaby, próżność się go łatwo czepia.
— Przepraszam — odparł hrabia — słabym się uznawać nie należy, a czując siłę, niema się o co obawiać. Przez odosobnienie, rodzi się zgubny dla społeczeństw antagonizm. We wszystkich klasach, które tworzy wykształcenie, rodzaj życia i zajęć, wady i przymioty są im właściwe — moglibyśmy