Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hymny boleści (1879).djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Niech wzrok wasz na ten padół zstąpić się nie wzdrygnie,
A! po więzieniu nawet wszak niewolnik płacze?
A któż nas poratuje i z kału podźwignie,
Kto nas powiedzie tułacze!

Wyście żyli — to wasza, choć bolów, ojczyzna,
To kolebka nadziei choć rozpaczy łoże,
I w niebie po niéj boli niezgojona blizna;
Lecz i z nieba wzrok ku niéj obrócić się może.
Z przepaści ku wam wznoszę poranione dłonie,
O! otulcie pierś moją, ochłódźcie mi skronie.

Ratunku żebrzę w pokorze,
Kropli wody, złomku chleba,
I co zasilić mnie może,
Głosu z niebios, ducha z nieba!

separator poziomy