Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hymny boleści (1879).djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

Bądź pozdrowiony krzyżu, co łamiesz ramiona,
Rózgo, która mnie chłoszczesz, bądź błogosławiona,
Jęk bolu niech ust nigdy nie przejdzie wybladłych,
Niechaj z hymnem zwycięztwa wstanę od upadłych,
I od krzyża Chrystusa zanucę w pokorze:
Wielki Bóg! niezbadane są wyroki Boże!

Bądź pozdrowiony gwoździu, co mi ranisz ciało,
By zranione ożyło i z martwych powstało;
Bądź pozdrowiona włócznio, co przebijasz serce,
Urągania, obelgi i śmiechy szydercze!

Bądź pozdrowiony octem i żółcią przejęty
Na pragnienie żywota dany mi napoju,
Kielichu méj goryczy promienny i święty,
Zdroju moich boleści, szczęścia mego zdroju!

Witam cię czarna godzin samotnych tęsknoto,
Niezgaszone pragnienie, głodzie nienasyty,
Szpony które mię szarpią, brzemiona, co gniotą,
Szato błotem skalana, którąm jest okryty!

Bądź pozdrowiona śmierci, matko litościwa!
Słabość blednie przed tobą, męztwo cię przyzywa:
Witam cię dniu swobody, pielgrzymki méj celu,
Gdzie sakwy, kij złamany i po latach wielu,
Po próbach wielu, serce złożę żółcią zlane
I u drzwi Bożych z krwawym snopem moim stanę.