Ta strona została uwierzytelniona.
skoczyła, psy zaczęły szczekać, drzwiami trzaskali, aż się okna trzęsły, Jegomość Pan Chorąży wybiegł aż na ganek.
Z tego wszystkiego domyślać się wypadało, że ten któś był pożądanym gościem i ważną figurą. I Panna Eufrozyna poszła włożyć nowy szlafroczek i przypiąć loki, a potém pobiegła do salonu, do tego gościa, cała zajęta sobą i domysłami, ktoby to mógł być taki? Już się zbliżała ku drzwióm, już słyszała głos ojca, perorujący w sali, otwiera drzwi, wchodzi, lecz jakże się zdziwiła . . . . . . . . . .
— Papieru mi nie stało.
Robiąc to drugie wydanie, szczérze chciałem dokończyć powiastkę o Pannie Chorążance; ale na ten raz