Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Improwizacje dla Moich Przyjaciół.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

Jam był wyższy nad nich moją pracą, ale oni mną gardzili, bom był uboższy od żebraka. Tu to przypatrzyłem się tym śmiecióm rodzaju ludzkiego; poznałem, że w ustach wzywających litości, pod łachmanami tak podłe kryły się dusze, jak i gdzieindziéj. Celem ich życia był grosz i pokarm; za nie oddaliby wszystko. Głód, zimno, dokuczliwe cierpienia, robiły ich zaciętemi, złemi, okrutnemi. Nieraz słyszałem przekleństwo na tego, który się ich modłóm niegodnym polecał. Widziałem w kruchcie kościołow toż samo, co inni widują w pałacach — ludzi, ludzi z tą miłością własną, z tym uporem, nieczułością przyklejoną od urodzenia do ich serca — widziałem matki odpychające