Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.
—   99   —

Taki był koniec krótkiego marzenia o szczęściu pana Pawła, po którém zostało błogie uczucie powrotu do spokoju.
Trzeciego dnia z Kasprem się już kłócili, jak dawniéj.
Pomimo, że ani panna Adela, ani Wydrowie nie mówili nikomu o rozchwianém małżeństwie, wieść o niém późniéj rozeszła się nie wiedzieć jak i po ludziach chodziła. Rejent przycinał p. Pawłowi tém, że harbuza zarobił, do czego on nigdy w życiu się nie przyznał.
— Gdzie? jak? z palcaś to wyssał! — wołał — ja! ja żebym się żenił? Czy to do mnie podobne, ja? Przeżegnajże się... nigdy w świecie! Plotki, bałamuctwa! Sensu w tém nie ma... ani mi się śniło!...
A śniło się jednnk, choć, szczęściem — prześniło bez szwanku.

KONIEC.