Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.
—   112   —

wprost powie, że u mnie nie sklep norymbergski, ani tego!!
Wstał pan Paweł od wieczerzy, przeżegnał się, rozmowę przerwał, ale gdy mu późniéj Kasper przyszedł buty zdejmować, bo to on najlepiéj umiał, oparłszy nogę o jego kolano, gdy kozłowe ogromne chodaki ściągał, zagadnął go o Harasymówkę. Kasper zbył krótko, że tyle tylko wie, co od Dropia słyszał.
Drugiego dnia kazano do dworu przywołać Dropia, który był człek roztropny i dawniéj służył nawet za młodu przy kredensie.
Pan Paweł go sam wziął na spytki o Harasymówkę.
Drop’ miał zwyczaj, jak wielu włościan rozpowiadać długo, powtarzając się i nie szczędząc szczegółów, można się więc było coś dowiedzieć.
Począł ab ovo, jak go posyłano po bezmian, jak dopłynął do Staszowego Worobiejem, czółen przywiązał do wierzby, a sam wiosło wziąwszy, do dworu poszedł. Wiosło zaś było dla opędzenia się od kundysów, które Bałanowicz trzymał.
Daléj opowiedział Drop’, jak się niezmiernie zdziwił, widząc dwór pełen i to najwięcéj bab... i jak mu stajenny Wasyl, co Bałanowicza woził, powiedział, że pani z pannami jakiémiś i jakimś panem najechała, że Bałanowicz włosy sobie rwał z głowy, bo tu się już jego panowanie skończyło,