Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.
—   156   —

Symonowicz pistolety tureckie darował na zadatek drużby Fortunatowi, ten łańcuszek od zegarka złoty i sepecik wysadzany.
Postanowiono było, że Symonowicz miał przybyć, niby dla swojego interesu do Harasymówki, ale się sztyftował aby wystąpić i kazał sobie szyć bardzo bogato sznurami i pętlicami ozdobną taratatkę z jakiemiś figlami. Panu Pawłowi że o tém nic nie mówiono, nietylko że się dziwił, ale był prawie zły.
— Taki ze mnie opiekun! — mówił — tu niebezpieczeństwo grozi, a przedemną wszystko tają. No, to chyba kwita i z opieki i z przyjaźni! Ja się nie nabijam, ale słowa prawdy że powiem ustępując, to powiem. Ja ręce umyję!!
Poczciwy pan Paweł tak jakoś tę sprawę wziął mocno i gwałtownie do serca, tak się nią rozgrzał, że w niéj widział (choć jeszcze się nic nie rozpoczęło) osobistą urazę, bo czemuż się go nie poradzono? daléj niebezpieczeństwo z takiego sąsiada niespokojnego dla Kozłowicz, sumienny obowiązek zapobiegania zgubie uczciwéj kobiety i wiele innych konsyderacyi. W gruncie jednak szło podobno o to tylko, że fertyczny Symonowicz miał mu śliczną wdówkę pochwycić, któréj on téż gorąco pożądał.
Ponieważ rejent bąknął coś, że się Symonowicz sztyftował wystąpić strojno w Harasymówce, p. Paweł téż zwrócił uwagę na to, że jego garderoba, chociaż mało używana, mogła wymagać pewnych