Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.
—   161   —

Skłonił się obdarowany.
— Ale, słuchajno — dodał, korzystając z ułagodzenia sługi — co człowiek musi, to darmo... Kruty ne werty, treba umerty, także i to, mospanie, muszę coś sprawić, a jeśli nie sprawić to poprawić. Duchem przez Dropia do Pińska nakazać do Icka krawca, ażeby się tu stawił. Już jeżeli nie Icek to nikt.
— Pewna rzecz — potwierdził Kasper, myśląc i o sobie — że Icek i wie i umie, i chytro, mudro, potrafi ze starego nowe tak zrobić, że ani poznać.
— Otóż to jest, bo znowu nadzwyczajnych wydatków nie chcę ponosić, byłoby to głupstwem — dodał Mondygierd.
Pochowajże ty to wszystko, a po Icka niech Drop’ jedzie i powie, żeby z sobą zabrał co potrzeba do roboty, jedwab, nożyce i żelazko.
— Jednakowoż się nie obejdzie bez powtórnego posyłania — wtrącił Kasper — boć on nie wie jeszcze, co ma robić, a i do szmuklerza będzie trzeba, i bez podszewek nie wywiniemy się, a na kołnierze manszestru, a guziki, a...
— No, to pojedzie na szabas do Pińska i powróci w niedzielę.
Stanęło tedy na powołaniu Icka. Był to artysta w Pińsku najlepszéj i zasłużonéj sławy używający, czy wypadało robić — z nowego — czy stare nowém uczynić. Szczególny zaś miał talent w swych klientów wmówić, że to co zrobił, ani w Warsza-