Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.
—   173   —

z pewną urazą Paweł — że się acanu dobrodziejowi podobać umiał!
— Nietylko mnie, ale i siostrze i Filipce i panna Bernarda w admiracyi! — rzekł Fortunat — ja go ztąd rychło nie puszczę, bo mi z nim raźno!
Nic nie rzekł, trochę się nadąwszy zagadniony. Fortunat mu do ucha się nachylił.
— Coś mi się ochapia — dodał że się ma do Zabielskiéj! hę?
— A pan co na to? — odrzekł Mondygierd.
— Ja, mój kochany sensacie! ja! cha! cha! cha! — począł na gitarze głośniéj pobrząkując Fortunat — ja jestem filozof! Podoba się mojéj siostrze bodaj parobek? chce iść! Z Bogiem! Sercu rozum gwałtu nie powinien zadawać. Życie krótkie, pijmy wódkę! cha! cha! Kobieta zamiast wódki ma miłość, więc kiedy jéj w smak! cha! cha! Co mam oponować! Ja jestem filozof!
I uderzywszy w struny zaśpiewał:

Kukułeczka kuka,
Panna serca szuka,
Nie szukaj daremnie,
Weźmij je odemnie!

Dziwnie się te piosenki niesmacznemi wydawały p. Pawłowi, a Fortunat tysiącami umiał tych textów światowych, między niemi zaś i takich, których przy kobietach nie śpiewał...
— Wiesz co — zawołał dokończywszy piosenkę Fortunat — prawda, żeś dziś paradną wdział wę-