Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.
—   190   —

i bolała straszliwie. Okropna rzecz, a tu nazajutrz stawić się musiał.
Na hałas i wrzawę nadbiegł gumienny, a był człek doświadczony i obmacawszy nogę oświadczył, że to nic innego nie było tylko zwichnięcie. A zatém nie czekając posadzono p. Pawła na kłodzie i gumienny podjął się naciągnąć nogę w staw.
Jak się do tego wziął heroicznie, miarkować można, łupnęło w nodze. Pan Paweł wrzasnął, bodaj czy w Harasymówce nie było słychać, zaręczał gumienny, że nogę nastawił jak się należy, ale chodzić na niéj!! nie było sposobu.
Przy pomocy Kaspra, który dla chorego stawał się czułym, gumiennego i Stasiuka, zawlókł się piszcząc Mondygierd do dworu, a tu go na łóżku złożono.
Ażeby zaś nogi choréj nie męczyć, mimo protestacyi Kasper starą brzytwą od nagniotków, but rozciął i zdjął bez bólu. Noga zaczerwieniona już brzękła, ale to zdaniem gumiennego niczém nie było. Miano ją tylko okładać przez całą noc...
Ból był tęgi, i w duszy nieszczęśliwego działo się nielepiéj.
— Oto tobie konkury! — powtarzał sam w sobie — oto tobie koperczaki! oto tobie umizgi! wizyty i bałamuctwa.
Jeszcze sam na siebie gderał, gdy Kasper wszedł z listem.
— Posłaniec czeka!