Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.
—   68   —

bo taki szlachecki zagon w Sernikach nie to, co wioska dziedziczna i przywiąże się do starego.
Mondygierd prychnął tak nad łyżką, że mleko ulubione prysło na wsze strony.
— Znasz podobno tych z Sernik, z którą się on żeni? — spytał.
— Czemu nie mam znać? — mówił Kasper, podciągając kołnierzyk do góry, bo chustkę na duszce nosił wysoko podwiązaną i kołnierze krochmalne śpiczaste — czemu nie mam znać. Bardzo uczciwi ludzie. To są nawet krewni ekonoma z Siedmiorek, tego Wydry, co nam chłopca wziął, niech mu Bóg nie pamięta.
— Powiadasz, krewni? — zapytał zamyślony p. Paweł.
— A najpewniéj.
Pomyślał Paweł w duchu — masz tobie, na weselu gotowi być!
Nie martwiło to go wcale, bo, bo mu się panna Adela pomieszała z Melanką, ale się krzywił dla Kaspra. Tego dnia nie mówili już więcéj.
Dzień ślubu nadchodził wkrótce.
W wigilię kazał p. Paweł dobyć frak granatowy. Był on świeżuteńki, ale miał od urodzenia lat dwanaście; kołnierz wysoki i buchasty, poły niepomiernie długie, guziki w cyrkuł zaokrąglone. Bardzo przyzwoicie w nim wyglądał pan Paweł. Guziki wprawdzie od leżenia poczerniały, ale Kasper z pomocą staréj rękawiczki i kredy umiał je do pier-