Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.
—   73   —

Panna Adela kwestyi kopania rowów obszernie wyłuszczonéj, słuchała sympatycznie, przyczém pan Paweł wyznał, że intratę z majątku podniósł znacznie.
Podajemy tylko treściwie i pobieżnie sam zarys rozmowy, w któréj poważny wątek wciskały się intermezza rozmaite, żartobliwe, budzące do śmiechu, przerywały ją wejrzenia, a p. Paweł ośmielony sukcesem i słuchaniem nader uważném, pod koniec puścił się na wycieczki nacechowane humorem, jaki u niego rzadko widywano.
Dosyć, że i do stołu poprowadził pannę i przy stole ją bawił téż, a wypiwszy kilka kieliszków wina, stracił kontenans, zaczął się, co się zowie, umizgać, nie wiedzieć, co mu się stało.
Panna wesoło odpowiadała, śmiała się i w tak doskonałéj byli komitywie, iż wszyscy w końcu to dostrzegli.
— Tak mi Boże dopomóż — cicho odezwał się gospodarz do teścia, który nic nie mówił. — Paweł zaczłapał! Oto będę tryumfował!
Jakkolwiek cicho wyrzeczone te słowa, rozeszły się między gośćmi i wszyscy uznali, że rzecz była możliwą. Dwa razy Mondygierd chustkę pannie z ziemi podniósł, i jak pan rejent utrzymywał, za rękę ją ścisnął.
Panna Kapcewiczówna, krewna daleka gospodarza, przysięgała się, iż słyszała, jak powiedział przy téj okazyi: