jego rękę — jeśli nie jesteś szczęśliwy, sam winien temu jesteś.
— Ja nie szydzę, nie bluźnię — poważnie podchwycił hrabia — nie, nie, mówię ci szczerze, mówię ci prawdę; byłem i jestem szczęśliwy i szczęście moje mnie dręczy. Michalina jest najlepszą w świecie żoną, aniołem dobroci; ale co dzień patrząc na to co ją moje szczęście kosztuje, widzisz w co mnie zgryzoty przemieniły! Gryzę się i truję poświęceniem tej kobiety.
— Ona cię kocha!
— Ona mnie nie kocha, nie kochała, nie mogła kochać — odrzekł surowo hrabia — jest to jedna z tych rzadkich kobiet co kochają w życiu raz tylko i na zawsze.
Ostap spuścił oczy, krwią się oblał, udał że nie rozumie i milczał. Alfred mówił dalej:
— Ale Misia jak święta, gdy raz przysięgła u ołtarza podzielić ze mną życie, spełnia swą ofiarę bohatersko, męczeńsko; żyje ze mną i dla mnie tylko, choć sercem jest gdzieindziej. Pan Bóg dał jej pociechę — dziecię; u jego kolebki dopiero trochę sił nabrała. Ukazałem ci z pod zasłony, która dla całego świata życie nasze pokrywa, część jego najważniejszą; nikt z obcych, prócz ciebie nie przeczuwa, nie domyśla się, posądzić ją nie może o poświęcenie, tak je spełnia z twarzą wesołą, z uśmiechem rezygnacji i spokoju. Ja tylko jeden, ty drugi, wiemy co się dzieje w jej sercu.
— Alfredzie — przerwał Ostap — pozwól sobie przypomnieć, com ci nie raz mówił dawniej jeszcze w Berlinie. Wy ludzie złą cywilizacją zepsuci, przywykliście w każdym kwiecie wprzód niż zapachu i barwy, szukać robaczka co go toczy; z pyłków kielicha często tworzycie sobie potwory. Schorowana wyobraźnia wasza wyciąga przed was widziadła i mary.
— To nie są mary! to prawda święta! o jakbym chciał się mylić! Ale dość tego, serce mi się krwawi. Miarkuj życie moje. Nie mogę jej pokazać, że wiem, jak cierpi ani ją pocieszyć; kocham ją, zawsze spra-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jaryna.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.