Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jaryna.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

myśl! — dodał wzdychając i śmiejąc się razem. — Stanę przed nią tak, aby mnie kochać nie mogła, zwalam się dla niej umyślnie, pokażę się jej zimnym, obojętnym, zgłupiałym i pogardzi mną.
— Tybyś to uczynił dla mnie! — krzyknął Alfred w przystępie egoizmu radośnego.
— Dla ciebie? nie! dla niej tylko! — odparł Ostap — dla niej, bo ją kocham, a ona moją nie mogła być, nie może. Uczynię to a potem... ucieknę i umrę. Będziesz-że jeszcze śmiał powiedzieć, żeś się na mnie zawiódł?
Alfred rzucił mu się na szyję. Ostap bezsilny na ławę, i głowę chwytając w dłonie zamilkł.