Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jaryna.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

której jak sądził, miał prawo się rachować. Ożenił się z majętną panienką równie wysoko o swojem państwie rozumiejącą, chociaż dziad jej był także plenipotentem, i swobodnie pędził żywot błogi, gospodarując zapalczywie, gospodarując de race, drobnostkowie, pracowicie, a co więcej skutecznie. Wszystkie pozory państwa i pańskości zachowywał najściślej i nigdy pewnie nie myślał tyle o katechizmie co o prawidłach rodzaju życia jaki prowadził: ale po za tą zasłoną kryło sie w nim skąpstwo, chciwość, bojaźń utraty majątku i żądza gorąca powiększenia go jeszcze.
Pan Adolf Suzdalski starzał się powoli w tym ciągłym utrapionym boju, walcząc z chętką pokazauia się i nastawienia się, a strachem nadwerężenia fortuny. Z jednej strony zmuszony tracić, z drugiej usilnie się zaraz sztukował; połowę godzin poświęcał panowaniu, puszeniu się i wygrywaniu roli przyjętej, drugą oddawał ruchunkom, wzieraniu w drobnostki i spekulacje przemysłowo-gospodarskie.
W czasie naszej powieści, pan Adolf miał już czterdzieści lat z górą, żonę trochę od siebie młodszą, syna w Berlinie, i córkę z guwernantką w domu. Cztery razy do roku, na imieniny swoje, i żony, na zapusty i Nowy rok przyjmował u siebie pierwsze towarzystwa i występował po pańsku, co się nazywało w jego języku — od ananasów; resztę czasu gospodarował, jeździł po folwarkach lub odwiedzał sąsiadów aby im pokazać wytworny ekwipaż, konie prześliczne i liberje co roku wymyślniejszą, której najwyższym stopniem były tak zwane fraki, od akselbantów.
Jako człowiek, pan Suzdalski złym nie był, nie był dobrym, miał nawet chwile poruszeń szlachetnych i poczciwych, ale wszystko w nim psuły dwa popędy gwałtowne, z sobą sprzeczne, jeden ku pańskości, drugi ku skąpstwu a więcej może chciwości.
Żona jego była o tyle szczęśliwą o ile nią zwać się może kobieta, której na niczem nie zbywa (zwłaszcza przy gościach nawet na czułości mężowskiej, także od wielkiej gali występującej na plac.) Która ma