Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jaryna.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czego to się pan śmieje! Aj! aj! dalibóg panowie żydów nie znacie! I żyd ma serce! I żyd ma serce! a że dusi grosze, bo coby on wart był bez nich?
— I cóż tu robisz panie Hercyk? — spytał Ostap.
— Co robię? umyślnie jechałem do Jegomości z pokłonem, będąc niedaleko za interesem. Już z łaski pańskiej, pan Bóg mnie pocieszył i mam od Icka wnucząt dwoje! A i interesa dobrze idą, chciało się z panem zobaczyć, a i podziękować.
— Jedźże do mnie panie Hercyk, ja cię poprowadzę konno, bo inaczejbyś nie trafił może.
— A ze mną pan nie usiądzie? konia możemy przywiązać do moich, jeżeli spokojny.
— I tak dobrze! — rzekł Ostap, i usiedli razem.
Naprzód Hercyk mówił o swoich wnukach i o interesach, potem o handlu, potem o polityce trochę, nareszcie gdy już wysiedli, a Ostap znienacka oznajmił mu, że ma wyjechać z tych stron, żyd się począł troskliwie pytać, dokąd i dla czego?
Niepodobna było uniknąć tłumaczeń, wreszcie na myśl przyszło Ostapowi, że bogaty Izraelita może mu być pomocnym i otworzył mu się prawie ze wszystkiem, prosząc o jego radę.
Hercyk zamknął się na klucz, przepatrzył papiery, regestra, dokumenta, rachunki długów, i w godzin kilka zdał Ostapowi sprawę ze stanu majątkowego Alfreda, z taką dokładnością, jak gdyby nad nim przez kilka miesięcy pracował. Ostap się zdziwił.
— Co to osobliwego — rzekł żyd — ja na tem zęby zjadłem! Pan myśli: handel, handel! U nas z handlu rodzą się i procesa i prawa trzeba się nauczyć, i nie jednego pana obrachować po sądach. To mnie nie pierwszyzna.
— Otóż, — mówił dalej — spis długów, to taksa majątku; źle stoi wasz pan graf, ale można mu dać radę, a pan ma głowę. Będzie tylko brakować pieniędzy; no — grafowi bym nie dał jak na wielki procent i na dobrą ewikcję, ale panu dam oblig Halperyna, który nawet mam przy sobie, a procent