Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jaryna.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

mu się często powodził, to jest: grubjańskiemi najazdy, łajaniem, gniewami i krzykiem. Gdy to wszystko nie tylko że do niczego nie pomogło, ale hrabia kazał go za drzwi wypchnąć i oznajmił mu, że nie zapłaci aż zmuszony procesem; spekulant począł razem mścić się i procesować. Szerokie mając stosunki, ostry język a serce żółci pełne, wkrótce do reszty zniesławił swego przeciwnika, i poruszywszy wszystkich, jeszcze dotąd spokojnych wierzycieli, rozżarzywszy niechętnych i zazdrośnych, rozpoczął wojnę. Wojna ta spotykała Alfreda co krok: u drzwi kościoła parafialnego, gdzie go palcem pokazywano zowiąc bankrutem; w miasteczku, gdzie najmowano żydków żeby mu podrzucali paszkwile, we własnym domu nawet. Trwało to więcej niż od roku i obiecywało się przeciągnąć, gdyż sprawa sama z tysiąca powodów rozwałkować się dała, odkładać, zwracać do dopełnień i przedłużać. Ciemierka ufny w swój oblig, niewiele starał się po sądach, a sekretarze wiedząc o stanie jego kieszeni, radzi że go pochwycili, umyślnie mu psikusy płatali.
Oprócz sprawy z p. Ciemierką, czysto obligowej lecz zagmatwanej nieformalnościami, Alfred porzucił w domu pięć różnych procesów o granice, o przetrzymywanie obcych ludzi, o summy ewikcyjne nie legalnie powypłacane, o rachunki z jakiejś administracji, o której nawet nie wiedział. Nieopłacony bank i niepownoszone w zupełności podatki; nieoddany w porze rekrut, niezasypany magazyn, mnożyły niebezpieczeństwa w jakich majątek zostawał. Wszyscy ludzie byli od lat kilku niepłatni; niektórzy znaczne sumki narachowali na skarbie w którym służyli: słowem, stan Skały i reszty majętności Michaliny i Alfreda był zrozpaczony prawie.
W dodatku obejście się z ludźmi srogie, doprowadziło ich do takiego rozjątrzenia, że co chwila wybuchnąć mogło nieposłuszeństwo, które już kilka razy objawiając się cząstkowo, siłą tylko i karami poskromiono.