Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jaryna.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

Terliczówna z domu! Mój brat jest podsędkiem, mój ojciec służy w rządzie gubernskim i chwała Bogu, sowietnikiem! Co to pan sobie myśli, że trafiłeś n lada chetki pętelki?
— Myślę szanowna pani — odpowiedział Ostap zimno zabierając się do pieczętowania — myślę, że pani wdajesz się w nieswoje rzeczy; życzę pani ustąpić Potem można mnie będzie skarzyć, jeśli się podoba.
Pani Suślina, nakrzyczawszy jeszcze z kwadrans dobry, a widząc, że to wszystko pada jak groch na ścianę, rzuciła drzwiami i wyszła; mąż milczący, sapiący został u progu; Ostap z Polakiewiczem pieczętowali tymczasem drzwi i okna.
— Dasz Waćpan człowieka do pilnowania kancelarji — rzekł Ostap do Jacka — i to natychmiast: sam zaś pojedziesz ze mną.
Stary, żwawo się ruszając, z opromienioną twarzą, zawinął się i powrócił natychmiast.
— Wójt Lebioda zostanie przy kancelarji, ja za niego ręczę.
— A my jedziemy — rzekł Ostap wychodząc.
W sieniach już zastali starca Lebiodę, który z ciekawości, zasłyszawszy o przybyciu nowego rządzcy, przywlókł się do dworku; przy nim opieczętowano drzwi, zostawiono go na warcie i przykazano wzbronić wywozu ruchomości pana rządzcy. Koczyk pani Suślinej już stał zaprzężony; wybierała się widać do brata i do rodziny szukając u nich pomocy przed grożącem niebezpieczeństwem. Sam pan Suseł chodził nie bardzo przytomny, niespokojny od drzwi do drzwi, powtarzając:
— A kiedy tak, to zobaczymy co z tego będzie!
Był to pierwszy akt dramatu, który jakkolwiek pospolity, jest przecie prawdziwym dramatem: tyle w nim namiętności, tyle ruchu i życia.
Ostap odszedł pieszo z Polakiewiczem do dworu; a w drodze zostawszy dopiero z nim sam na sam, mógł się dowiedzieć o wszystkiem, bo kasjerowi usta się rozwiązały i poczciwe jego przemówiło serce.