Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

95
JASEŁKA.

i przyległości może mi dać dwieście złotych, nie przesadzę. Summa ta może mnie i zasadę, którą popieram, postawić na nogi.
— Albo cię zwalić z nóg, bobyś ją przepił od razu — przerwał zniecierpliwiony hrabia.
— Cóż, jeśli nieszczęścia krajowe postawiły mnie w tym stanie opłakanym! rzekł tragicznie Mąkiewicz. Ale gdybym miał dwieście złotych, okazałbym światu, że jeszcze uczucia w prawych synach kraju nie wygasły... że są jeszcze ludzie pełni poświęcenia...
— Dwóchset złotych dać ci nie mogę, nie dla tego, żebym nie miał, nie dla tego nawet, żebym nie chciał; ale dla tego, że zapiłbyś się na śmierć i dorznął niemi. Gdy jednak słowo się rzekło...
— A aniołowie słyszeli je w niebiosach — rzekł podnosząc do góry rękę Mąkiewicz.
— Dajże pokój choć aniołom, którzy z tobą i ze mną nic wspólnego nie mają...
— Więc cóż JW. hrabia postanawiasz w rzeczy święcie należącego mi się długu?
— Długu! uśmiechnął się hrabia — a no, będę ci go wypłacał ratami przez gospodarza tego domu, po pięć złotych na raz, i to nie inaczéj tylko na odzież, strawę, nie zaś na tę wódkę którą się dobijasz.
— Przez gospodarza domu! zawołał Mąkiewicz śmiejąc się ironicznie. Chciejże JW. pan posłuchać, jak ja rozumuję. Gospodarz tego domu jako porządny człowiek ma szynk u siebie, nawet mamy z sobą małe rachunki; pójdzie więc żywy grosz za tę należność, którąm mu winien za papier i obwarzanki. Przytém on nie zna Jana Piotra Mąkiewicza i jego wysokich celów, i da mu się zapić właśnie, byleby co na tém zarobił; środek więc chybia celu. Gdybyś JW. pan