Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

5
JASEŁKA.

już do Wielkopolski nie tęsknił, i został tu nowéj gałęzi rodu swojego protoplastą. Ile pokoleń przeważnemi dzieły wsławiło się do ostatnich szczepu latorośli, o których tu wam chcę coś powiedzieć — nie widzę potrzeby wyliczać. Dosyć, że najbliższemi nas czasy żyli sobie dwaj rodzeni bracia, dziedzice imienia i mienia pradziadów, hrabiowie Górowie: Herman hrabia z Góry i Rajmund.
Starszy Herman mieszkał w tym zakątku bajecznym i mało znanym, który oddziela Wołyń od Pińszczyzny. Prawią o nim dziwy, lecz nie tak to straszne jak się zdaje z daleka. Wątpię, czy czytelnik zna dobrze ten kraj ogadany i spotwarzony przez tych, którzy mieli nieszczęście być w przejeździć pokąsanymi od komarów, lub w niedość wygodnéj przespać się tam karczmie.
Niedobre drogi, któremi się sławi ten zakąt kraju naszego, mocno wpływają na famę, jaką mu uczyniono: strząsłszy się na nich podróżny, widzi potém wszystko w najczarniejszych kolorach.
Tymczasem kraj ten poleski ma swój wdzięk, a kto się w nim urodził, tak go kocha i tak go widzi pięknym, że go na żadnąby Arkadyę, nawet sochaczewską, nie pomieniał.
I ci, co w nim pomieszkali trochę tylko, i choć odrobinę się w nim kochali, co kilka lat młodych przebłądzili po tutejszych lasach, przepolowali po błotach — wspominają i błota z uczuciem, i lasy z uśmiechem, i kraj z westchnieniem...
Nie powiem, żeby tu mieszkało wesele; ale nad temi płaszczyznami drzemiącemi, otoczonemi lasy, wśród tych błot, na których krzykliwe ptactwo dzikie w szumiących odzywa się wiszarach, na żółtych piaskach