Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

106
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

po wydaniu córki za mąż, zaziębiwszy się przy posiewie owsa wczesną wiosną; druga córka wyszła daleko na Podole, za niedostatniego szlachcica, i w inną zupełnie dostawszy się sferę, oddaliła się od Maryni. Hrabia szwagra miał za bardzo małą rzecz, i wcale stosunków z nim utrzymywać nie myślał.
Po ożenieniu, mania mechanicznych wynalazków owładnęła jeszcze silniéj umysłem hrabiego, który wziął się do olbrzymiego pługa, mającego od razu wyorywać rowy, do nowéj młockarni poruszanéj wiatrakiem, do młyna nowéj inwencyi i mnóztwa innych prac ważnych, tracąc na nie czas, pieniądze i resztę rozsądku. Im bardziéj mu się to nie udawało, tém zapalczywiéj się zajmował. Tymczasem interesa na chwilę dźwignięte posagiem żony, poczęły się gmatwać znowu.
Dziwnym skutkiem moralnéj ślepoty, hrabia miał do najwyższego stopnia posuniętą władzę niewidzenia tego, czego nie chciał zobaczyć. Oczu jego nic otworzyć nie mogło, a cyfry i rachunki mniéj niż cokolwiekbądź.
Sofista niezręczny, ale wymowny, zawsze sobie malował świetnie, co chciał widzieć jasno. Rady od nikogo nie przyjmował, a szedł raz wytkniętą drogą z wolą niepokonaną. Żona, która daleko zdrowiéj sądziła wszystko, musiała milczeć, uważana za istotę wątłą i niedaleko widzącą. Ani z radą, ani ze szczerém wyznaniem wystąpić nie mogła: hrabia łagodnie, ale z góry odsyłał ją do książek pobożnych i ogródka.
Były to dwa ulubione zajęcia hrabiny, która wprędce poznała, jak pozorne jéj szczęście wątłe było i tylko dla oka ludzi mamiące, bo przekonała się, że człowiek, którego miała za świętość i ideał,