Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

108
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

ne nieziemskim pokojem. Marya dawno już poznała swego męża, jego słabość i upór, jego nieudolność w sprawach życia i zaślepienie w dziwactwach; ale świat nigdy nie postrzegł w niéj zmiany: pozostała tąż samą, służebnicą pokorną i pełną dla męża poszanowania, jak gdyby w wyższość jego wierzyła niezłomnie. Usiłowała nieraz wstrzymać go od fantazyj kosztownych i rujnujących, po cichu, ostrożnie; ale gdy się to jéj nie udawało, a majątek powoli do coraz gorszego przychodził stanu, przyjęła to jako karę bożą, z pokorą. Dla jednego dziecięcia i to co mogło pozostać dostateczne było zawsze; nauczyła się nie żądać wiele; chodziło jéj tylko o to, by mąż w pokoju i bez ciężkich zawodów dożył w złudzeniu do końca. Była cichą jego szczęścia piastunką.
Hrabia Herman, choć bardzo już dawno u brata nie bywał, a stosunki ich ograniczały się kilku do roku listami z powodu świąt Nowego Boku i imienin, dobrze znał brata, jego życie, stan nawet jego interesów. Kilkakroć Rajmund uciekał się z właściwym sobie tonem protekcyonalnym o pożyczki pieniężne do brata, których tamten zawsze grzecznie odmawiał; nie psuło to harmonii, ale oziębiło stosunki.
Dobra Rajmunda piękne i rozległe, ale najdziwniéj rządzone, zadłużone już były niezmiernie, i długi te rosły corocznie pomnażane nowemi.
Raz w rok, około kontraktów dubieńskich, wychodziły na wierzch gwałtownie wszystkie rany tego groźnego stanu i dawały się czuć silniéj; ale gdy tę chwilę krytyczną przebyto, rok potém spali wszyscy, zapominając o niebezpieczeństwie.
Przed kontraktami był niepokój, odwiedziny, szukanie grosza, sprowadzanie Żydków z sąsiednich mias