nie mogli. Gusta ich i w innych rzeczach były sprzeczne; ale gdy pani swoje zastosowywała do mężowskich, mąż przeciwnie na jéj upodobania wcale nie zważał lub żartował z nich nawet.
Hrabina wszystko to przyjmowała z uśmiechem; rada była, że jéj życie w tym cichym zakątku płynie prawie tak jak chciała, gdyż Rajmund zajęty swojemi wynalazkami, niewiele się wdawał w to co robiła, czasem tylko na zbytnią skromność gustów się obruszał, zapominając, że jego fantazye zmuszały często do wyrzekania się wszelkich przyjemności. W sąsiedztwie, u ludzi, którzy zawsze biorą za słowo, hrabia uchodził za potężną choć trochę niepraktyczną głowę; pani sama za pospolitą kobietę, niedaleko widzącą, prostą sobie szlachcianeczkę.
Mówiono o niéj z uszanowaniem, gdyż życie czyste i święte do niego zmuszało; ale powszechny sąd za niższą ją umysłowo od hrabiego uznawał, gdy w rzeczy wcale było przeciwnie. Ale Marya nie przechwalała się z sobą; owszem przyczyniała się do jak najkorzystniejszego wystawienia męża, który był karykaturą monomana, osłaniała i kryła jego śmieszności.
Bystre oko Hermana, który tak jak na nowo rodzinę swą poznawał, od razu tu przejrzało jasno: uczuł większy pociąg do bratowéj niż do brata, i z lepszym humorem przestąpił próg jéj cichego zakątka.
— Otoż tu — rzekł siadając — przynajmniéj nie czuć pustki, którą się ja brzydzę, bo jéj dość mam u siebie... Na dole aż straszno! tak jak u mnie! Tu drzwi się zamykają, okna jasne, chędogo, miło, zielono.
— To mój kąteczek mały i skromny, odpowiedziała hrabina. Jam przywykła do małego i ubogiego: tak mi z tém dobrze! Mój mąż poczciwy radby mnie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.
126
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.