Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

128
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Schodzimy się przecię, widujemy.
— I jest węzeł co was łączy, Lola — westchnął hrabia.
Milczenie na chwilę przerwało rozmowę; hrabina obawiała się wspomnieć mu o synu.
— O! Lolą to się pochwalić mogę, żywo dodała po chwili: dziecię miłe, kochane, śliczne, ideał dzieweczki. Zobaczysz ją, poznasz: roztropna, żywa, pracowita.
— Ale to córka; uleci to wam z domu jak ptaszę, rzekł Herman.
— I synby także nie siedział! odpowiedziała Marya.
— Tak! syn... odezwał się chmurno hrabia — syn, to jeszcze gorzéj!
I znowu umilkli.
Wtém wbiegła Lola, świeża a piękna młodością, weselem i szczęściem swojém, wpadając zaraz na starego stryjaszka, któremu zaczęła się przypatrywać z ciekawością nieskrywaną.
On także nie taił, że go zajmuje to dziecię, dalekim jakimś węzłem z nim połączone. Piękna blondyna zaczęła się niby krzątać około krosien, potém skoczyła uściskać matkę, potém zatrzymała się przed gościem i zaszczebiotała śmiejąc się, aż oboje starzy umilkli, bo im ten srebrny wesoły głosek mile brzmiał w uszach, i zamyślili się jakoś, może nad przyszłością, któréj nikt tém młodém weselem nie wyszczebiotał.
Stary nawet Herman uśmiechnął się, matka rozjaśniła, bo trzpiotowatość dziecięcia Loli była zaraźliwa, jedna z tych co za serce biorą, i trzeba chyba niedob-