koby poszło inaczéj: serceby mu się otworzyło szerzéj. Cała bieda, że nie lubi muzyki.
Żółtowski parsknął ze śmiechu.
— A no! powiesz, że to ćwieczek, niech i tak będzie: już mi go ze łba i obcęgami nie wyciągniesz; nie ma na to rady.
Stary rządca przelękły, że mógł być niedelikatnym, zrobił minę pełną powagi i skruchy.
W chwilę potém Otto szedł zamyślony do swego Robowa.
Tymczasem w salonie już nakryto do herbaty, i towarzystwo całe poważnie około okrągłego stolika zasiadało. Podwieczorek był trochę paradny dla gościa, z ciastkami widocznie umyślnie pieczonemi, z owocami, na saskiéj porcelanie, i ze wszystkimi lokajami w liberyi. Ale mimo to herbatę dano zimną, owoce niedojrzałe, w bułkach był zakalec, masło wyglądało nieświeżo.
Hrabiemu wystarczała piękna fizyognomia stołu, Herman też dbał o to niewiele, gdyż był z systemu wstrzemięźliwy bardzo i nie obchodziły go wcale żadne gastronomiczne wymysły.
Hrabina nigdy w życiu nie wiedziała co jadła, Lola była wesoła i młoda; nie postrzegli więc nawet, czy gdzie czego nie brakło.
Skutkiem usposobienia wszystkich, podwieczorek przeszedł na rozmowie urywanéj i ledwie dającéj się posztukować, tak chłodnéj i zimnéj, jak hrabia był ponury i kwaśny.
Herman wspomniał, że nazajutrz odjechać musi.
— Jak to? jutro? ale to być nie może! zawołała Marya.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.
150
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.