rozchodzący się kaftanik, którego nigdy nie zrzucał, poprawiwszy okulary, wzmocniwszy nogi w pantoflach, które stanowiły zwykłe jego obuwie ze starych bótów hrabiego wykrawane, wyciągnął z kątka coś nakształt kołowrotka, z powagą człowieka, który wierząc mocno w siebie, wcale się o uznanie nie troszczy.
— To trzeba takich głów głupich, jak tych naszych prostych ludzi — przerwał milczenie hrabia — żeby tego cudnego wynalazku nie zastosować, nie przyjąć, nie chwycić się. Wprawdzie ja mu tu jedno ważne dodałem ulepszenie, ale główna myśl jest jego: kołowrotek ten przędzie, zwija, mota, len oczesuje, kłaki składa i zbywającą siłą mógłby jeszcze coś robić, gdyby było potrzeba. Cała rzecz na tém, że ma kilka kół i trybów nadzwyczaj siłę oszczędzających..
Malczak przerwał:
— To jest taki kołowrotek, że kotby na nim prządł jedną łapą.
— To byłoby dobrodziejstwem dla ludzkości, gdyby nie przesądy.
Malczak pokazawszy narzędzie, rzucił je w kąt, i nie troszcząc się o przybyłych, siadł znowu za stół piłować. Hrabia znów szepnął bratu:
— To geniusz! mówię ci: on jeden mnie rozumie!
Cała ta genialność opierała się na tém jedném, niestety! że Malczak hrabiemu pochlebiał, a był tak nieugiętego uporu, iż nawet pana nim przemódz umiał.
Na odchodzących Malczak już ani spojrzał, zajęty swą wielką pracą około zegara ekonomicznego, który był hrabia obmyślił. Miał on pokazywać więcéj rzeczy niż wszystkie dotąd znane, a między innemi święta wielkanocne i cenę zboża na targu. Jednéj rzeczy
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.
154
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.