Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

170
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

pan Drychliński, choć jak go pan widzi, na oko ciężki, ale ruchliwy i niespokojnéj natury; byle jedno począł, drugie mu pachnie, wszędzie mu źle, coraz to nowe projekta. Już był i ekonomem, i świece robił, i pierniki sprzedawał, spodziewając się na nich w krótkim czasie zrobić milion fortuny, i teraz oto z téj przyczyny jeździł do Krymu, z którego wrócił zadłużywszy się na złotych piętnaście i groszy dziesięć. Aże, jak jw. hrabiemu wiadomo, supponować było można, iż niegdyś syn jego, czyli raczej — poprawił się Mąkiewicz — ten młody szaławiła, który go obchodzi, miał uciec z Tatarami do Krymu, — przyszła mi myśl, że Drychliński może coś o tém wiedzieć.... Więc jakem stał, bez czapki nawet, do pana Hilarego, który tylko co był z solą powrócił, i szczęśliwie bardzo. Dziwném zrządzeniem, właśnie miał o tém niejaką wiadomość.
— Jakąż? jaką? gadajcie!... porwał się hrabia.
— Ale zaraz, jw. hrabio; rzecz potrzebuje być wysłuchaną dokładnie. Gdy tam do tego to Krymu przybył Drychliński, mieszkał u Tatara, i okropną go tam baraniną, ryżem i różnemi paskudztwami karmili... no, ale to do rzeczy, widzi mi się, już nie należy. Aż jednego razu powiada mu Tatar, po swojemu, bo on się tam i języka ich trochę nauczył, (do wszystkiego sprytny aż strach): „Mirzo czy Murzo Drychliński!“ gdyż go tak tytułowali wiedząc, że był szlachcicem — „a jest tu młokos z waszych krajów, który słyszę uciekł od rodziców i ma być wielkiéj familii: chłopak osobliwszy!“ Jak mu to panie powiedzieli...
— Tak ja — przerwał Drychliński żywo — tak ja sobie powiadam. „A no! dowiedziećby się o niego?“ Jedziemy tedy spacerem do tego Tatara, konno, bo to