Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.

183
JASEŁKA.

stworzone. Rzadko, może raz w lat seciny trafi się na świecie podobna miłość jak ich dwojga, czysta, dziecinna, rozmarzona, poetyczna, a nie płaczliwa i łzawa, ale anielsko-wesoła. Temu świętemu uczuciu nic nie stało na przeszkodzie: poznali się, pokochali serdecznie, a rodzice patrzali na nich z taką pociechą serdeczną, z jaką się pogląda na piękny szczęścia obrazek.
Wioska Robów od Małowickich tak była blizko, że Otto i Natalka codzień się niemal widywali. Na tę miłość dwojga kochanków i z niebios anioły mogły się patrzeć nie rumieniąc, tak była czysta i święta. Otto napawał ją muzyką, ona go wesołą poezyą młodych uśmiechów i słówek skrzydlatych. Namiętność ich nie rozdraźniona niczém, nie rozgwałtowniona, płynęła spokojnie bez burzy i porywów, jak pieśń uroczysta. A kiedy się z sobą spotkali, kiedy podali sobie ręce, kiedy jéj lekki rumieniec, jego łzawe oko świadczyły, że tęsknili ku sobie, — wnet uspokojeni po chwili, znowu żeglowali po czystém zwierciedle, którego wody zawsze jasny błękit pokrywał.
Ich miłość zdawała się im spełnieniem odwiecznego wyroku.
Był to widok cudowny — wesela, szczęścia niezamąconego niczém, przyszłości jasnéj i pogodnéj. Otto ani się śpieszył przeciwko nowemu życiu, ani chciał jéj wyrwać z téj dziewiczéj swobody, w któréj jak ptaszek ulatywała. Nie było mowy o jutrze, nie było jutra.
Rodzice Natalii zostawili im zupełną swobodę; pewni charakteru Ottona, powierzali mu ją jak bratu. Niewinne dziecię nie kryło się wcale z przywiązaniem. Dni bez chmur otaczały ich ciszą uroczystą.