Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

222
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

czy, i plan miał dobrze osnuty, a do niego koniecznie potrzebował Janka, uśmiechnął się w przekonaniu, że gdy będzie potrzeba, pociągnie choćby do pałacu. Nie nalegał już teraz więcéj. Poszli więc z Ottonem do domku ogrodowego, gdzie wkrótce po ich przybyciu zjawił się hrabia; przywitał się z sąsiadem Ottonem grzecznie, lecz dosyć chłodno, a całą swą uwagę zwrócił na Maksa.
Fermer dosyć źle grał rolę swoją tajemniczego człowieka, nie miał wcale miny pańskiéj, raczéj kuglarską; ale gdy się co chce widzieć w kim, widzi się łatwo. Hrabia niewiele znał ludzi, wziął więc za dobrą monetę napuszonego wiolonczellistę, włosy jego, śmiałość i całą komedyę.
Po chwili nieznaczącéj rozmowy, hrabia Rajmund przeciwko wszelkiemu prawdopodobieństwu, nie mogąc samego Maksa zaprosić, obu z Ottonem zabrał z sobą do pałacu. Marzycki nie pojmował co mu się stało: podobne szczęście już go od lat kilku nie spotykało; poszedł jednak z obojętnością, która towarzyszyła mu wszędzie. Maks tryumfował! Wstępując na próg domu, czuł, że już doszedł czego chciał, że reszta zależeć będzie od jego zręczności i umiejętnego prowadzenia sprawy.


Zaledwie kilka słów mieliśmy czas powiedzieć o Janku, do którego powrócić musimy, ażeby z nim poznać się bliżéj.
Ci, co z nim teraz żyli, niewiele wiedzieli o jego przeszłości, bo nierad o niéj wspominał; ale pomimo tajemnicy, jaką się okrywał, charakter jego otwarty, twarz jasna i poczciwa tak mu serca jednały, że nikt