tów narodowych, to jest zszywankę czterech piosenek, między któremi tyle tylko było związku, że wszystkie na jednych się grały strunach.
Cisza ogromna, długa, przepaścista cisza... potém Janko uderzył akkord, Maks podniósł głowę do sufitu jakby w niebie szukał natchnienia, i rozpoczął się ów kaprys, słuchany z taką wiarą poczciwą, z takiém uczuciem świeżém, jakie się już tylko na wsi spotykają.
Półkownikowa była promieniejąca, — a gdy ostatnia nóta zadrgała w powietrzu, pierwsza poczęła sypać oklaski, tak, że artysta nie mógł nastarczyć ukłonów. W sali entuzyazm był potężny.
— Ależ gra! ale gra! a niech go dyabli wezmą jak gra! wołali wszyscy. Uważałeś waćpan, jak on to robi, co to palcem jakoś brzdęk, a potem jak świśnie... przysięgniesz, że gra nie na basetli, ale na fleciku... Chyba on tam co ma schowanego we środku?.. Ależ gra!..
I pytać już nie ma co, że druga, trzecia kompozycya poszły crescendo z coraz większym entuzyazmem, tak, że w końcu uniesiona Amelia rzuciła bukiet swój do nóg zwycięzcy, który go podjął i na sercu umieścił. Oczy ich spotkały się znowu: jéj ze wzrokiem Maksa, jego z bransoletkami złotemi, świecącemi od pereł i rubinów.
Lola stała w kątku i w główce się jéj kręciło; a Janko chciał co prędzéj skończyć i uciekać, tak mu było duszno, tak zimny go pot oblewał.
Wtém gdy już ostatnią fantazyę z tematu: „Wlazł kotek na plotek“ miał właśnie Maks rozpoczynać — fantazyę, w któréj miauczenie kota tak doskonale naśladował, że mu w marcu żywe koty z dachów odpowiadały, — fatalny wypadek przerwał dotąd najwspanialéj idący koncert.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/252
Ta strona została uwierzytelniona.
246
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.