Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

20
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

kać nie będę! dzieci i żony nie skonfiskuję, bobym jeszcze musiał je karmić...
Mówił to niezupełnie chłodno, ale wysilając się na obojętność, która oszukała Porciakiewicza. Szlachcic zapomniawszy o biedzie, słuchał go z podziwieniem, jakby aktora na teatrze: nie mógł pojąć tego człowieka.
— Mylisz się grubo — dodał hrabia powoli, — tak rozumując, rachujesz na gruszki wierzbowe... Ile WPan masz dusz na te trzy włóki gruntu?
— Pięć dusz męzkich, a trzy kobiece.
— A ile na tém razem wszystkiego długu?
— A! panie, już z górą dwa tysiące złotych.
— Widzisz! twoja cząstka, gdyby była najlepiéj zagospodarowana i z remanentami, których ty niewiele mieć musisz, warta, przypuśćmy, trzy tysiące...
— Cztery mi dawano.
— Gdyby i pięć nawet — dług rośnie niepłacony, i zjada coś powoli: wyleźć z tego nie możesz.
Porciakiewicz zbladł, łzy mu się zakręciły w oczach, ale je szybko otarł rękawiczką.
— Gdybym ci pożyczył pieniędzy, musiałbym potém niepotrzebną mi cząstkę zabierać, i to jeszcze w wysokiéj cenie, bo takie cząstki wy zawsze sobie daleko drożéj szacujecie. Jeszcze w dodatku ludzieby krzyczeli, żem was z ośmiorgiem dzieci nielitościwie na bruk wyrzucił... a mnie to na co?
— A! żebym tylko dług mógł spłacić!
— Jakimże sposobem? Przypuśćmy, żebym ci dał pieniądze, a odbierał kapaniną: jakże z żoną i dziećmi na dziesięciu morgach i siebie wyżywić, i ciężar ten spłacić? To niepodobna!
Szlachcic padł na krzesełko wzdychając. W téj