Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

23
JASEŁKA.

— Gdyby mi Bóg dał jeszcze jedno, nie narzekałbym pewnie, rzekł Porciakiewicz.
— Toś szalony, pozwól sobie powiedzieć.
— Toś nie człowiek, kiedy nie pojmujesz tego! dorzucił gorąco, do ostatka przywiedziony szlachcic. I możesz wyżyć wśród tych czterech ścian czarnych, sam jeden, otoczony płatnymi sługami, nie słysząc nigdy czulszego słowa i dziecinnego głosu, uśmiechu, bez przymilenia, bez pieszczot, rodziny, bez...
Tu wstrzymał się miarkując w zapędzie, chociaż na bladéj twarzy gospodarza nie postrzegł najmniejszego znaku nieukontentowania.
— Widzisz WPan, że mogę — odpowiedział hrabia. Gdy mi nudno, wołam Lacyny i kpię sobie z niego; posyłam po Radwanowicza, który mnie śmieszy; kłócę się ze starym Pawłem.. liczę pieniądze, gderam i straszę ludzi... ciągnę kabałę, czytam, chodzę po pokojach i świszczę.
— No! toś nie człowiek! toś nie człowiek! zawołał zniecierpliwiony tym spokojem Eufrazy.
— A w tém cała sztuka, żeby nie być człowiekiem! uśmiechając się dokończył hrabia. Wszystkie biedy z tego pochodzą, że nadto ludźmi jesteśmy... To sobie i dzieciom najprzód potrzeba wbić w głowę; człowiek z natury jest słaby, a słabości gubią.
— Tak! tak! rzekł nie wstrzymując się i krocząc do drzwi Eufrazy — ale gdybyś ty mi swoje skarby, worki, zamek i majątki dał za moje piszczące dzieci i żonę, a wyrzec się ich kazał, plunąłbym na to wszystko, i poszedł klepać moją biedę. Nikt jeszcze z głodu nie umarł.
— I to, kochanie, fałsz! przerwał zimno gospodarz. Ludzie i puchną, i umierają z głodu, prawda, że