Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

24
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

chłopi; a co się tycze szlachcica, ten choć może nie umiera z głodu, umiera ze strachu głodnéj śmierci, z mozołu, z utrapienia, z kłopotów... wszystko to jedno.
Eufrazy nic już nie odpowiadając, ukłonił się i szedł do drzwi, jakby mu pilno było wyjść z téj atmosfery lodowatéj.
— Ale zaczekajże WPan! odezwał się hrabia.
— Szkoda czasu.
— Kto wie? może co zrobimy, jeśli nie sercem, bo ja nie choruję na nie, to głową i rachunkiem.
Porciakiewicz stanął, z wyrazem ciekawości raczéj niż nadziei.
— WPan jesteś uczciwy człowiek i dobry gospodarz, mnie ludzi braknie; gdybyś się nie wstydził z dziedzica pójść na ekonoma... ha! któż wie!
— Ale ja żadnéj pracy nie wstydzę się, byle uczciwéj! rzekł szlachcic.
— U mnie w Sienném bardzo źle idzie, ekonom pijak, lata po jarmarkach, chłopi robią co łaska; muszę go wypędzić... Dam WPanu jego miejsce. Twoja cząstka tuż, mógłbyś... Tylko żebyś mi tam więcéj swojego niż mojego nie patrzał, i żeby cię nie wzięła pokusa pomagać sobie moimi siennickimi.
— Jeśli mnie hrabio masz od razu posądzać, dajmyż temu pokój! zawołał Eufrazy żywo. Ja znowu nie dam się męczyć jak Lacyna.
— No! no! wiem, wiem, i gdyby nie wiara, jaką mam w tobie, nie brałbym cię do Siennego.
— Na cóż pan to mówisz?
— Wolałbyś, żebym milczał a myślał?
Porciakiewicz zamilkł; chwilę tak patrzali na siebie.