— W Sienném daję ekonomowi trzysta złotych i ordynaryę, zawsze to coś znaczy.
— Wiesz WPan co, panie hrabio? przerwał szlachcic: ja ci uczciwie i gorliwie pracować będę... zrób trochę więcéj. Przepędzę bydło moje do Siennego dla hypoteki, jeżeli słowa szlacheckiego nie dosyć... zalicz mi teraz tysiąc złotych: wyratujesz i mnie, i dzieci.
— Czekaj, ileż masz sztuk bydła? zapytał hrabia zimno.
— Zawsze się wbijałem w remanent, bo to całe bogactwo szlachcica i podpora gospodarstwa — rzekł Porciakiewicz. Mam krów dziesięć, pięć jałówek, ośm wołów i kilkoro cieląt.
— Daj go katu! a czemużbyś nie sprzedał?
— A! panie! toż to się wyhodowało w domu; to to wszystko nas zna, głosu słucha, do ręki idzie.
Hrabia wziąwszy się wprzódy za boki, zaczął się śmiać ogromnie.
— Dalipan — rzekł — ten się i w bydle kocha, tak mu tego kochania potrzeba!
Porciakiewicz milczał zmieszany tym śmiechem.
— No! no! nie gniewaj się; wolno tobie romansować z cielętami, wolno mnie się z tego śmiać: kwita. Ekonomowi z Siennego daję zaraz abszyt, bydło przypędzisz do mnie, i dam WPanu tysiąc złotych na sześć od sta.
Po licu gościa prześliznął się jasny promyk radości, i zapomniawszy poprzedzającéj nadto żywéj rozmowy, znowu z ręką do kolan przypadł hrabiemu.
— A! niech ci Bóg płaci! Nie! nie! darmo się ty kryjesz i udajesz: i ty masz serce! Całe życie pracowałeś, aby się go pozbyć, ale nie potrafisz: i ty ko-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.
25
JASEŁKA.