Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/310

Ta strona została uwierzytelniona.

304
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

tytułu, majątku, imienia i stosunków. Jam dzikie stworzenie, ale mam instynkt zachowawczy, który mi powiada, co mnie tam czeka. Dziś ja śmiało wyznaję moją wiarę i przekonanie, mówię co myślę, robię jak czuję i nie oglądam się na nic; wdziewając tylko suknię ich, jużbym włożył obyczaj. Tam nic powiedzieć nie wolno: prawda zowie się nieobyczajnością; popieranie swojego zdania, brakiem wychowania; zwyczaj zmusza cię do podłości; stosunki, do podawania ręki temu, kogo nie szanujesz; tam sto razy na dzień kłamać musisz twarzą, usty, czynem, mową, humorem; tam całe życie jest szeregiem kłamstw jednym. Na to oburza się moja natura, wzdryga serce; chcę pozostać sierotą, ubogim, ale swobodnym i sobą. Nie innéj ja żądam swobody, tylko módz zawsze mówić prawdę i postępować jak ona każe.
— Dla czegożbyś tam właśnie o nią walczyć nie mógł i wyznawać jéj nie miał?
— Bom może za słaby, i czuję to, rzekł Janko; boby mnie powoli spętały więzy złote, ułagodziły uśmiechy, zawstydziła obyczajność ich gładka i blada; bobym z razu burzył się, potém ostygł i cierpiał, nareszcie stracił wiarę we wszystko i spytał: „Co jest prawda?“ nie wiedząc już, czém ona jest...
Chcę być człowiekiem...
— Czemuż tam wśród nich człowiekiem być nie masz?
— Mówię ci, żem słaby.
— Ty! uśmiechnął się Martynko — ty?
— Tak, ja... jak my wszyscy. Całą siłą człowieka jest nie pić, gdy napój go odurza; nie walczyć z tém, co go ma obalić. Wszyscyśmy tacy: najsilniejszy charakter rzuć w ten odmęt fałszu, a ufarbujesz go na