Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/316

Ta strona została uwierzytelniona.

310
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

i dręczysz serce takiém wynaturzaniem się. Uczucie święte i prawe, na co się go zapierać? Żeś długo żył bez niego, to się nie chwali.
— A wiecież co cierpiałem? spytał stary z cicha, spuszczając głowę.
— Jakże pan się dziś czujesz? przerwał umyślnie Żółtowski.
— Prawdziwie sam nie wiem... Wasz doktor widzi w tém chorobę, chce dać pigułki, namawia na calmansy, a serca niemi głupiego nie ochłodzić.
Zamilkli trochę.
— Nie wiecie nic jeszcze? spytał hrabia po chwili. Wrócił ten chłopak?
Otto długo myślał, nim odpowiedział. Milczenie jego zdawało się coś zapowiadać; stary poruszył się i podniósł; widać było, że go ożywiała nadzieja.
— No, mów! wiesz co?
— Posłuchaj-no — przerwał Otto. Jakiekolwiek są twoje o tém pojęcia, jakkolwiek i ja potępiam dziecko płoche, nie możemy jednak oba nie poszanować w niém charakteru i męzkiéj siły.
— Mówże-no, mów, bez wstępów! przedmowy się domyślę! machając ręką, rzekł stary. Znaleźliście go?
— Znaleźli! rzekł Otto spokojnie.
Na te słowa, choć dotąd siedział złamany, hrabia podniósł się nagle, pchnięty jakby sprężyną, wyprostował się, i cały drżący wlepił oczy w Ottona.
— Znaleźli — powtórzył Otto, — ale dla ciebie on stracony, jeśli mi wprzód nie dasz słowa.
— Dziwny jesteś! cóż? widząc mnie, boisz się jeszcze o niego?
— Nie, ale to dziwne dziecko; poznałem je; choć w błędzie jest, pobłażyć mu potrzeba.