— Zgadzam się na wszystko... ale go zobaczę?
— Zostawisz mu w szelką swobodę.
— Nie myślałem i nie chcę go zamykać; uczyni co zechce.
— Wiem, że się obawia żyć w świecie, który zna trochę ze złéj, trochę z prawdziwéj jego strony. Jest to dusza, któréj potrzeba oddychać wolném powietrzem pól i swobodą wiejską; nie zmuszaj go do zmiany życia.
— Ale niech czyni co mu się podoba! Przystaję, zgadzam się na wszystko... Idźmy!
— O! o! za pozwoleniem! przerwał Żółtowski: ja pana tak nie puszczę bez doktora; to wszystko dobrze, ale pan sił nie masz... potrzeba się poradzić... może poczekać...
— I! radzić się doktora! ruszając ramionami rzekł szydersko Herman: dajcież mi pokój!
Żółtowski mrugnął na Ottona.
— A! nie, nie; od tego nie odstąpimy.
Hrabia zżymał się, ale już i Żółtowski i Paweł, który coś podsłuchał, pobiegli do Węgra, zabawiającego hrabinę opowiadaniem o dalszym ciągu koncertu, to jest o przygodach Maksa i półkownikowéj. Korzystając z odejścia Loli, która pobiegła do ogrodu po ulubione kwiaty dla matki, doktor trochę się zabawiał kosztem wdowy i jéj ideału.
— Ale to już całe sąsiedztwo wie, pani dobrodziejko, mówił — tak nagła i impetyczna miłość ich oboje napadła, że się jéj oprzeć nie mogli. Opowiadają, ze się jéj formalnie oświadczył w formie andante amoroso, że go przyjęła con gioia, i że jakoby nawet zaręczyny wkrótce nastąpić mają.
— Doktorze, jesteś nieznośnie złośliwy!
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/318
Ta strona została uwierzytelniona.
312
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.